7 marca 2013



Zabawne, jak serce może się mylić
więcej niż tylko parę razy.
Dlaczego zakochujemy się tak łatwo
Nawet, jeśli nie jest to słuszne?


Młodzi Gierczyńscy przywiązali się do mnie, podobnie jak ja przywiązałam się do nich. Przyszło mi się znów nimi zajmować, za co Krzysiek i Kasia byli mi wdzięczni. Może z czasem polubię swoją pracę - kto wie? W końcu póki nie miałam z dziećmi siatkarzy problemów, nie musiałam się denerwować. Przy okazji podczas rozmów z wybrankami zawodników Jastrzębskiego Węgla dowiadywałam się dużo ciekawych rzeczy. Tego dnia na przykład dowiedziałam się, że wśród jastrzębian panuje przekonanie, iż Thiago Violas jest notorycznym podrywaczem oraz uwielbia łamać kobiece serca. Z początku nie wzięłam tego do siebie. Przecież już od miesiąca miałam okazję poznawać Portugalczyka. Był miły, słodki i niemalże doskonały. Nic nie wskazywało na to, by i moje serce miał złamać. Zapewniał mnie, iż łączy nas coś ponad zwykłą fizyczność, a ja chciałam w to wierzyć.
- Nie męczy cię to? - spytała Kasia, zdejmując czarny płaszcz. Wzruszyłam ramionami, jednocześnie kręcąc głową. Akurat ich dzieci były grzeczne niczym aniołki. - Mogę cię o coś spytać? - Niemrawo pokiwałam głową; byłam już trochę śpiąca. - Co cię łączy z Violasem?
Momentalnie podniosłam wzrok i naprężyłam mięśnie, zaciskając dłonie w pięści i zastanawiając się, jak jej kulturalnie dać do zrozumienia, że to raczej nie jest jej sprawa. Lepiej jednak było robić dobrą minę i udawać głupią.
- Dlaczego miałoby łączyć mnie coś z Violasem? - Upiłam łyk gorącej herbaty malinowej. - Przyjaźnimy się tylko, nic więcej.
- Mówią, że damsko-męska przyjaźń nie istnieje.
- Więc my będziemy wyjątkiem od tej zasady.
Kasia chyba pojęła, że nie będziemy prowadzić konwersacji na ten temat. Nie mam pojęcia, skąd ona w ogóle wiedziała o mojej znajomości z Thiago. Tylko zastanawiałam się, jaka wersja do niej dotarła. Niby wraz z Portugalczykiem staraliśmy się, by nasz romans pod żadnym pozorem nie wyszedł na jaw. Może to ze względu na Mateusza, który natychmiast zacząłby przytaczać argumenty przeciw temu związkowi, czy jakkolwiek powinnam to nazwać. A może zwyczajnie nie chciałam zapeszać? Moje dotychczasowe związki kończyły się w chwili, gdy zbytnio zaczynałam się angażować. Tym razem zdecydowałam, że Thiago ma się starać. To nie ja tym razem dzwoniłam jako pierwsza, ani nie pisałam porannych smsów z nadzieją, że ukochany o mnie nie zapomniał.
Pożegnałam się z Gierczyńskimi, założyłam ciepłą kurteczkę i wyszłam z ich bloku prosto w ciemną noc. Pewnie bym się trochę bała, gdybym nie wiedziała, że ktoś na mnie czeka na parkingu. Thiago stał, opierając się o swój czerwony samochód i zacierając ręce. Temperatura spadła do jakichś trzech stopni, chociaż był już marzec. Głupia pogoda. Niemalże w radosnych podskokach zbliżyłam się do siatkarza i na jego ustach złożyłam przelotny pocałunek. Już miałam zamiar obejść samochód, by zająć miejsce po stronie pasażera, kiedy silne dłonie zacisnęły się na moich ramionach. Violas przyciągnął mnie do siebie i zmusił, bym mocno go przytuliła. Zrobiłam to rzecz jasna z wielką chęcią. Nozdrza wypełnił zapach drogich perfum, które jakiś czas temu sama pomagałam mu wybrać.
- Stęskniłeś się? - zapytałam, podnosząc głowę i patrząc w jego oczy. Pokiwał głową i z zadziornym uśmiechem musnął moje usta. Nagle doznałam olśnienia, oderwałam się od Portugalczyka i spojrzałam w stronę okna mieszkania Gierczyńskich. Niby nie miałam Kasi za jakąś wścibską francę, ale wolałam dmuchać na zimne, zwłaszcza że staliśmy w widocznym miejscu, bo pod latarnią. - Chodźmy - powiedziałam i usadowiłam się w samochodzie.
Zauważyłam, że Violas jest tego wieczora jakiś małomówny. Próbowałam pozyskać jego uwagę poprzez opowieść o swoim dniu spędzonym z dziećmi Gierczyńskich. Po kilku chwilach zaprzestałam jakichkolwiek prób. Skupiłam się na podziwianiu widoków za oknem.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam po chwili, kiedy znudziło mi się odgadywanie co jest czym w tych egipskich ciemnościach.
- Do ciebie? - zasugerował, jakby to było oczywiste. Mruknęłam ciche "aha" i wcisnęłam się w fotel, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Ostatnio raczej chodziliśmy do mieszkania Thiago, ale dzisiaj mój kochany kuzyn oznajmił z radością, że nie będzie go przez następne dwa dni, bo wyjeżdża ze swoją Karoliną do jej rodziców. Mieszkanie miałam wolne i zawsze jako pretekst do tego, by Violas został dłużej, mogła posłużyć moja niechęć do siedzenia w samotności. Ziewnęłam, przenosząc wzrok na szatyna. Jego twarz była nieprzenikniona. Właściwie trudno było wydobyć od niego informacje, którymi dzielił się raczej niechętnie. Nie pomagały ładne oczy, czy nawet inne sztuczki, do jakich się uciekałam. Zakładając więc, iż raczej nie zdziałam wiele, czekałam. Nic innego raczej mi nie pozostało.
Dotarliśmy pod blok, w którym mieszkałam wraz z Matim. W sumie nasza gra wstępna zaczęła się już w windzie i tylko dziękowałam Bogu, że nikogo nie spotkaliśmy po drodze do drzwi. Ostatnie, czego potrzebowałam, to jakaś wścibska sąsiadka nakrywająca mnie na obijaniu się o ściany podczas szalonej gry pocałunków i obściskiwania się wraz z Thiago, któremu może trochę się humor poprawił. Przygryzłam jego dolną wargę, na ślepo celując kluczem do dziurki. Wtoczyliśmy się do przedpokoju, prawie przewracając się o stojące na podłodze buty. Violas zaśmiał się cicho, przyciągając mnie do siebie blisko. Zarzuciłam ręce na jego szyję, chwilę wcześniej zrzucając z siebie granatowy płaszcz. Miałam ochotę skakać z radości i wykrzyczeć całemu światu, że jestem najszczęśliwszą kobietą na Ziemi. Powstrzymał mnie od tego Thiago, który wziął mnie na ręce zachowując się tak, jakbym ważyła tyle co piórko. Bardzo szybko namierzył mój pokój. Położył mnie na łóżku tak delikatnie, jak tylko potrafił, jakbym była dla niego cenniejsza od wszystkiego innego i jakby poza mną świata nie widział. Wyraz jego twarzy już nie był taki ponury, a w oczach błyszczały iskierki pożądania. Pochylił się nade mną i podparł się łokciami o materac. Pocałował mnie, a potem odsunął się ode mnie na odległość kilku centymetrów.
- Nie znudziłem ci się? - spytał z udawaną nadzieją. Parsknęłam śmiechem, co mu wystarczyło za odpowiedź.
Bez zbędnego gadania pozwoliłam by pozbył się mojej bluzki. Ja w tym czasie uporałam się z klubową bluzą oraz koszulką z jakimś głupim nadrukiem. Mogłam na jego idealnie wyrzeźbione ciało patrzeć bez końca. Wykorzystując chwilę nieuwagi sprawiłam, że to teraz ja znajdowałam się na górze. Siedząc na nim okrakiem czułam, iż dalszej gry wstępnej nie potrzebuję. Nachyliłam się, by koniuszkiem języka wodzić po wrażliwej skórze znajdującej się tuż za uchem, a każde westchnięcie Thiago przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Złapał mnie za pośladki schowane pod obcisłymi spodniami (ich brak był tylko kwestią czasu). Obróciłam się gwałtownie, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Zaspany Mati stał w progu i przyglądał się nam z niedowierzaniem. Przecierał oczy, zapewne z nadzieją, że to okaże się złudzeniem. Spuściłam wzrok, naciągając na siebie kołdrę. Violas natomiast wyglądał na bardzo zmieszanego.
- Wynoś się - warknął Mateusz, ciskając w mojego siatkarza koszulką. - A jeśli jeszcze kiedyś zobaczę ciebie w pobliżu Luśki, to...
- To co?! - krzyknęłam, zapominając o kołdrze, która opadła na łódko. Kuzyn zakrył oczy, odwracając się szybko. Thiago natomiast w dalszym ciągu pożerał mnie spojrzeniem. - To raczej moja sprawa, z kim rozmawiam, zadaję się i, do cholery, miło spędzam czas, a tobie nic do tego!
Od razu pożałowałam swoich słów. Malina traktował mnie jak swoją siostrzyczkę, troszczył się i pozwalał mi u siebie mieszkać, a dodatkowo to przecież dzięki niemu miałam pracę. Nie chciałam tak zareagować, choć pewnie miałam rację, ale Mati i tak nic sobie z tego nie robił. Dość brutalnie wyrzucił Thiago za drzwi mieszkania, podczas gdy ja siedziałam z twarzą ukrytą w dłoniach, bo chciało mi się płakać.
- Luśka, to nie jest facet dla ciebie - przemówił chłodnym głosem, siadając na brzegu łóżka. Pokręciłam energicznie głową, nie chcąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam.
- Nie ty będziesz o tym decydować - odpowiedziałam bez większej pewności siebie, ocierając przy tym łzy. - Thiago jest idealny.
- To tylko pozory, Luśka.
Objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. Teoretycznie powinnam się w tej chwili wyrwać i zwyzywać Mateusza, ale jakoś nie mogłam.
- Ty go nie znasz - powiedziałam bardzo cicho. Mati westchnął, gładząc mnie po włosach. Ja byłam pewna swoich słów, on najwyraźniej nie. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
- Znam go lepiej niż może się tobie wydawać. Dlatego właśnie nie chcę byś się razem z nim zadawała.
Według mnie to było bardzo nieuczciwe. Jeśli Mateusz zarzucał coś Thiago, to mógł powiedzieć mu o tym prosto w twarz. Skoro jednak tego nie zrobił, to najwidoczniej kłamał. Z ogromnym bólem i wyrzutem spojrzałam w jego oczy.
- Myślałam, że nigdy nie zagrasz w taki podły sposób - warknęłam, zrywając się z miejsca. Przeniosłam się do kuchni, usiadłam przy stoliku i ponownie ukryłam twarz w dłoniach. Mateusz nie przyszedł w ślad za mną. Najwyraźniej chciał, bym wszystko przemyślała w samotności, podczas gdy ja nie widziałam tu nic, nad czym bym się mogła zastanawiać. Co z tego, że Thiago się zmienił? Ja zaobserwowałam w nim dużą zmianę od początku naszej znajomości. Nie należał do tych nieczułych ludzi, którzy poświęcają całe noce na planowanie, jak najmocniej zranić drugiego człowieka. Było w nim dużo ciepła oraz miłości. Pojawiał się wtedy, kiedy go potrzebowałam. Rozumiał mnie i jako jeden z nielicznych poznał powód, dla którego zdecydowałam się na tą pracę. Stwierdził, że studia zagraniczne to istotnie dobra inwestycja w przyszłość i takiej szansy marnować nie powinnam.
Westchnęłam w zadumie nad kubkiem herbaty. Thiago uwiódł mnie całym sobą w przeciągu zaledwie kilku tygodni. Pamiętam, jak tej nocy, kiedy do mnie przyszedł, starałam się odtrącić od siebie wszelkie uczucia, udawać sama przed sobą bezduszną, nieczułą kobietę. Violas przełamał ten mur - niszczył wszystkie blokady, jakie stawiałam na drodze do swojego serca, swoim dotykiem, ciepłym słowem i oddechem, całym sobą. Nawet teraz potrzebowałam być blisko niego. Zerwałam się z miejsca i żwawym krokiem ruszyłam do przedpokoju, gdzie rzecz jasna dopadł mnie Mateusz.
- Luśka, nie idź do niego.
- To na serio nie jest twoja sprawa, co robię z własnym życiem.
Z kieszeni wyciągnęłam telefon i napisałam do Violasa, że powinnam pojawić się u niego w przeciągu kilku minut. Gdy dotarłam na miejsce, czekała już na mnie czekolada, butelka Carlo Rossi i ciepłe miejsce w łóżku obok Portugalczyka oraz on sam we własnej osobie.
- Nie chciałem cię skłócić z kuzynem - powiedział skruszony. Wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Nie potrafi uszanować moich decyzji, to niech się wypcha. Ja mu się w życie prywatne nie wtrącam - odparłam, wsuwając się pod kołdrę. - Na dobrą sprawę też mogłabym przyczepić się do ilości panienek, które ostatnio przewinęły się przez jego mieszkanie.
Thiago pokręcił głową, a szeroki uśmiech nie schodził z jego ust. Jak można być aż tak idealnym?! Tej uwagi na głos jednak nie wypowiedziałam. Nie byłam w nastroju do prawienia komplementów. Ciekawe, czy on zdawał sobie sprawę z tego, jak działa na kobiety. A przynajmniej na mnie. Chyba byłam w nim zakochana po uszy.
- To co? Kontynuujemy? - zapytał z figlarnym błyskiem w oczach. Zarumieniłam się i przylgnęłam do niego, głaszcząc czule dłonią jego policzek. Po tych wszystkich wydarzeniach nie miałam ochoty na seks. A przynajmniej nie w tej chwili.
- Chyba jestem już zmęczona - szepnęłam mając nadzieję, że słowa te nie będą powodem do kolejnego ataku płaczu. Natychmiast więc przeszłam do tłumaczenia się: - Thiago, seks jest z tobą cudowny i gdyby nie okoliczności...
Portugalczyk zamknął moje usta pocałunkiem. Wyglądało na to, że odmowa nie wchodzi w grę. Z każdą sekundą, z każdą kolejną pieszczotą coraz mniej mi to przeszkadzało. Zamiast myśleć o Mateuszu, jego przekonaniach i nieudanej próbie ocalenia mnie przed tym, co jest dla mnie dobre, skupiałam się na Violasie i jego niezaprzeczalnych umiejętnościach doprowadzania kobiet do jęków. Nikt nam już nie przeszkadzał. Thiago mieszkał sam, z czego oboje byliśmy zadowoleni. Jeszcze tylko nam brakowało tu jakiegoś ględzącego i prawiącego morały siatkarzyny. Jasne.
Było idealnie. Trafiłam do swojej bajki, w której książę okazuje się być rycerzem w lśniącej zbroi gotów wybawić wybrankę z każdej opresji. Z samego rana zjawił się w sypialni ze śniadaniem. Gorące kakao i tosty z dżemem truskawkowym. Nie mogłam już dłużej się powstrzymywać, a te dwa słowa jakoś tak same się wypowiedziały.
- Kocham cię.

14 komentarzy:

  1. Eh, mam niejasne przeczucie, że już wkrótce ten idealny związek legnie w gruzach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę podobnie jak w komentarzu wyżej. Coś musi być w tym nie tak, bo inaczej Mateusz nie ostrzegałby Luśki.
    Czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam. : )

    OdpowiedzUsuń
  3. Zamiast tak narzekać, Mateusz powiedziałby jej wprost o co kaman,a nie ukrywa przed swoją kuzynką prawdę. Myślę, że te dwa słowa na koniec dużo zmienią, bo nie uwierzę, że i Portugalczyk ją kocha...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boję się, że Luśka pożałuje tego co powiedziała... Że książę z bajki ucieknie... Mateusz na pewno chce dobrze, ale i tak mu się to nie uda. Chyba będzie bolało :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie jest idealnie, ale coś mi się wydaje, że już niedługo się to zmieni. Mateusz skoro już zaczął temat to mógłby go skończyć i powiedzieć o co mu chodzi. Dziewczyna się zakochała a znając życie będzie musiała cierpieć przez jakiegoś dupka. Ale obym nie miała racji. Pozdrawiam i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na miejscu Luśki też bym się nieźle wkurzyła, ale Mateusz pewnie chce dla niej dobrze, choć ona o tym nie wie. Choć z drugiej strony Thiago mógł się przecież rzeczywiście zmienić. No cóż, to czekamy jak Portugalczyk zareaguje na te dwa magiczne słowa c;

    OdpowiedzUsuń
  7. Czemu ja mam wrażenie że te dwa słowa zgubią Luśkę i do tego popsują jej fajną relację z Thiago. Ja akurat jestem z tych ludzi które uważają że w życiu warto spróbować wszystkiego wiec i znajomość która zaczyna się od seksu jest dla mnie ok. Nie wiem co mam myśleć o Portugalczyku, z jednej strony w oczach dziewczyny jest ideałem, ale ideały nie istnieją, niech kobiety sobie to wmawiać przestaną. Tak jak nie ma idealnej kobiety, nie ma i idealnego faceta. martwi mnie to że o Thiago chodzą pogłoski że łamacz serc, że za nic ma uczucia innych. Cóż myślę ze on się dobrze kryje, nie wierzę w jego nagłą przemianę. Zaskoczyła mnie stanowczość Mateusza, może i było to chamskie, ale skoro martwi się o kuzynkę to chyba jednak miał do takiej reakcji prawo

    OdpowiedzUsuń
  8. Mateusz chce dla Luśki dobrze, martwi sie o nią. Zna Violasa dłuzej i chyba wie do czego jest zdolny. Jestem ciekawa jak Thiago zareaguje na wyznanie dziewczyny:)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie, nie, nie, wszystko Luśka możesz robić, tylko nie kochać, nie, ;(

    OdpowiedzUsuń
  10. Znając życie to Violas po usłyszeniu tych słów spieprzy w podskokach, tak na moje. Malina się troszczy, bo co ma robić, chce oszczędzić jej cierpienia po prostu.

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ma idealnego człowieka. A to, że jej wydaje się iż Violas jest idealny może być to tylko gra z jego strony. Eh nie wiem w sumie co o tym myśleć. Mateusz nie zareagował tak bez powodu. Musi coś wiedzieć na jego temat i nie chce aby Luśka cierpiała.

    Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  12. malinka to niech się lepiej nie wtrąca. sam święty nie jest.
    ja mam nadzieję, że Violas nie ucieknie z powodu tego wyznania.
    iśka

    OdpowiedzUsuń
  13. Oho, te dwa piękne słowa chyba rozpętają wojnę. Thiago może i kochanek idealny, ale do trwałych związków w moim mniemaniu to on się nie nadaje. Czyżby Mati miał rację? Czyżby Violas nie był odpowiednim partnerem dla Luśki? Hm, w seksie tak, ale w miłości nie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mateusz wie cos ważnego i jest idiotą skoro nie powiedział tego głośno!
    No chyba, że Violas też coś poczuł, nie tylko pożądanie!

    OdpowiedzUsuń