Zabawne, jak serce może się
mylić
więcej niż tylko parę razy.
Dlaczego zakochujemy się
tak łatwo
Nawet, jeśli nie jest to
słuszne?
Młodzi Gierczyńscy
przywiązali się do mnie, podobnie jak ja przywiązałam się do nich. Przyszło mi
się znów nimi zajmować, za co Krzysiek i Kasia byli mi wdzięczni. Może z czasem
polubię swoją pracę - kto wie? W końcu póki nie miałam z dziećmi siatkarzy
problemów, nie musiałam się denerwować. Przy okazji podczas rozmów z wybrankami
zawodników Jastrzębskiego Węgla dowiadywałam się dużo ciekawych rzeczy. Tego
dnia na przykład dowiedziałam się, że wśród jastrzębian panuje przekonanie, iż
Thiago Violas jest notorycznym podrywaczem oraz uwielbia łamać kobiece serca. Z
początku nie wzięłam tego do siebie. Przecież już od miesiąca miałam okazję
poznawać Portugalczyka. Był miły, słodki i niemalże doskonały. Nic nie
wskazywało na to, by i moje serce miał złamać. Zapewniał mnie, iż łączy nas coś
ponad zwykłą fizyczność, a ja chciałam w to wierzyć.
- Nie męczy cię to? -
spytała Kasia, zdejmując czarny płaszcz. Wzruszyłam ramionami, jednocześnie
kręcąc głową. Akurat ich dzieci były grzeczne niczym aniołki. - Mogę cię o coś
spytać? - Niemrawo pokiwałam głową; byłam już trochę śpiąca. - Co cię łączy z
Violasem?
Momentalnie podniosłam
wzrok i naprężyłam mięśnie, zaciskając dłonie w pięści i zastanawiając się, jak
jej kulturalnie dać do zrozumienia, że to raczej nie jest jej sprawa. Lepiej
jednak było robić dobrą minę i udawać głupią.
- Dlaczego miałoby łączyć
mnie coś z Violasem? - Upiłam łyk gorącej herbaty malinowej. - Przyjaźnimy się
tylko, nic więcej.
- Mówią, że damsko-męska
przyjaźń nie istnieje.
- Więc my będziemy
wyjątkiem od tej zasady.
Kasia chyba pojęła, że nie
będziemy prowadzić konwersacji na ten temat. Nie mam pojęcia, skąd ona w ogóle
wiedziała o mojej znajomości z Thiago. Tylko zastanawiałam się, jaka wersja do
niej dotarła. Niby wraz z Portugalczykiem staraliśmy się, by nasz romans pod
żadnym pozorem nie wyszedł na jaw. Może to ze względu na Mateusza, który
natychmiast zacząłby przytaczać argumenty przeciw temu związkowi, czy
jakkolwiek powinnam to nazwać. A może zwyczajnie nie chciałam zapeszać? Moje
dotychczasowe związki kończyły się w chwili, gdy zbytnio zaczynałam się angażować.
Tym razem zdecydowałam, że Thiago ma się starać. To nie ja tym razem dzwoniłam
jako pierwsza, ani nie pisałam porannych smsów z nadzieją, że ukochany o mnie
nie zapomniał.
Pożegnałam się z
Gierczyńskimi, założyłam ciepłą kurteczkę i wyszłam z ich bloku prosto w ciemną
noc. Pewnie bym się trochę bała, gdybym nie wiedziała, że ktoś na mnie czeka na
parkingu. Thiago stał, opierając się o swój czerwony samochód i zacierając
ręce. Temperatura spadła do jakichś trzech stopni, chociaż był już marzec.
Głupia pogoda. Niemalże w radosnych podskokach zbliżyłam się do siatkarza i na
jego ustach złożyłam przelotny pocałunek. Już miałam zamiar obejść samochód, by
zająć miejsce po stronie pasażera, kiedy silne dłonie zacisnęły się na moich
ramionach. Violas przyciągnął mnie do siebie i zmusił, bym mocno go przytuliła.
Zrobiłam to rzecz jasna z wielką chęcią. Nozdrza wypełnił zapach drogich
perfum, które jakiś czas temu sama pomagałam mu wybrać.
- Stęskniłeś się? -
zapytałam, podnosząc głowę i patrząc w jego oczy. Pokiwał głową i z zadziornym
uśmiechem musnął moje usta. Nagle doznałam olśnienia, oderwałam się od
Portugalczyka i spojrzałam w stronę okna mieszkania Gierczyńskich. Niby nie
miałam Kasi za jakąś wścibską francę, ale wolałam dmuchać na zimne, zwłaszcza
że staliśmy w widocznym miejscu, bo pod latarnią. - Chodźmy - powiedziałam i
usadowiłam się w samochodzie.
Zauważyłam, że Violas jest
tego wieczora jakiś małomówny. Próbowałam pozyskać jego uwagę poprzez opowieść
o swoim dniu spędzonym z dziećmi Gierczyńskich. Po kilku chwilach zaprzestałam
jakichkolwiek prób. Skupiłam się na podziwianiu widoków za oknem.
- Gdzie jedziemy? -
zapytałam po chwili, kiedy znudziło mi się odgadywanie co jest czym w tych
egipskich ciemnościach.
- Do ciebie? - zasugerował,
jakby to było oczywiste. Mruknęłam ciche "aha" i wcisnęłam się w
fotel, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Ostatnio raczej chodziliśmy do
mieszkania Thiago, ale dzisiaj mój kochany kuzyn oznajmił z radością, że nie
będzie go przez następne dwa dni, bo wyjeżdża ze swoją Karoliną do jej
rodziców. Mieszkanie miałam wolne i zawsze jako pretekst do tego, by Violas
został dłużej, mogła posłużyć moja niechęć do siedzenia w samotności.
Ziewnęłam, przenosząc wzrok na szatyna. Jego twarz była nieprzenikniona.
Właściwie trudno było wydobyć od niego informacje, którymi dzielił się raczej
niechętnie. Nie pomagały ładne oczy, czy nawet inne sztuczki, do jakich się
uciekałam. Zakładając więc, iż raczej nie zdziałam wiele, czekałam. Nic innego
raczej mi nie pozostało.
Dotarliśmy pod blok, w
którym mieszkałam wraz z Matim. W sumie nasza gra wstępna zaczęła się już w
windzie i tylko dziękowałam Bogu, że nikogo nie spotkaliśmy po drodze do drzwi.
Ostatnie, czego potrzebowałam, to jakaś wścibska sąsiadka nakrywająca mnie na
obijaniu się o ściany podczas szalonej gry pocałunków i obściskiwania się wraz
z Thiago, któremu może trochę się humor poprawił. Przygryzłam jego dolną wargę,
na ślepo celując kluczem do dziurki. Wtoczyliśmy się do przedpokoju, prawie
przewracając się o stojące na podłodze buty. Violas zaśmiał się cicho,
przyciągając mnie do siebie blisko. Zarzuciłam ręce na jego szyję, chwilę
wcześniej zrzucając z siebie granatowy płaszcz. Miałam ochotę skakać z radości
i wykrzyczeć całemu światu, że jestem najszczęśliwszą kobietą na Ziemi.
Powstrzymał mnie od tego Thiago, który wziął mnie na ręce zachowując się tak,
jakbym ważyła tyle co piórko. Bardzo szybko namierzył mój pokój. Położył mnie
na łóżku tak delikatnie, jak tylko potrafił, jakbym była dla niego cenniejsza
od wszystkiego innego i jakby poza mną świata nie widział. Wyraz jego twarzy
już nie był taki ponury, a w oczach błyszczały iskierki pożądania. Pochylił się
nade mną i podparł się łokciami o materac. Pocałował mnie, a potem odsunął się
ode mnie na odległość kilku centymetrów.
- Nie znudziłem ci się? -
spytał z udawaną nadzieją. Parsknęłam śmiechem, co mu wystarczyło za odpowiedź.
Bez zbędnego gadania
pozwoliłam by pozbył się mojej bluzki. Ja w tym czasie uporałam się z klubową
bluzą oraz koszulką z jakimś głupim nadrukiem. Mogłam na jego idealnie
wyrzeźbione ciało patrzeć bez końca. Wykorzystując chwilę nieuwagi sprawiłam,
że to teraz ja znajdowałam się na górze. Siedząc na nim okrakiem czułam, iż
dalszej gry wstępnej nie potrzebuję. Nachyliłam się, by koniuszkiem języka wodzić
po wrażliwej skórze znajdującej się tuż za uchem, a każde westchnięcie Thiago
przyprawiało mnie o gęsią skórkę. Złapał mnie za pośladki schowane pod
obcisłymi spodniami (ich brak był tylko kwestią czasu). Obróciłam się
gwałtownie, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Zaspany Mati stał w progu
i przyglądał się nam z niedowierzaniem. Przecierał oczy, zapewne z nadzieją, że
to okaże się złudzeniem. Spuściłam wzrok, naciągając na siebie kołdrę. Violas
natomiast wyglądał na bardzo zmieszanego.
- Wynoś się - warknął
Mateusz, ciskając w mojego siatkarza koszulką. - A jeśli jeszcze kiedyś zobaczę
ciebie w pobliżu Luśki, to...
- To co?! - krzyknęłam,
zapominając o kołdrze, która opadła na łódko. Kuzyn zakrył oczy, odwracając się
szybko. Thiago natomiast w dalszym ciągu pożerał mnie spojrzeniem. - To raczej
moja sprawa, z kim rozmawiam, zadaję się i, do cholery, miło spędzam czas, a
tobie nic do tego!
Od razu pożałowałam swoich
słów. Malina traktował mnie jak swoją siostrzyczkę, troszczył się i pozwalał mi
u siebie mieszkać, a dodatkowo to przecież dzięki niemu miałam pracę. Nie
chciałam tak zareagować, choć pewnie miałam rację, ale Mati i tak nic sobie z
tego nie robił. Dość brutalnie wyrzucił Thiago za drzwi mieszkania, podczas gdy
ja siedziałam z twarzą ukrytą w dłoniach, bo chciało mi się płakać.
- Luśka, to nie jest facet
dla ciebie - przemówił chłodnym głosem, siadając na brzegu łóżka. Pokręciłam
energicznie głową, nie chcąc uwierzyć w to, co właśnie usłyszałam.
- Nie ty będziesz o tym
decydować - odpowiedziałam bez większej pewności siebie, ocierając przy tym
łzy. - Thiago jest idealny.
- To tylko pozory, Luśka.
Objął mnie ramieniem i
przyciągnął do siebie. Teoretycznie powinnam się w tej chwili wyrwać i zwyzywać
Mateusza, ale jakoś nie mogłam.
- Ty go nie znasz -
powiedziałam bardzo cicho. Mati westchnął, gładząc mnie po włosach. Ja byłam
pewna swoich słów, on najwyraźniej nie. Pokręcił ze zrezygnowaniem głową.
- Znam go lepiej niż może
się tobie wydawać. Dlatego właśnie nie chcę byś się razem z nim zadawała.
Według mnie to było bardzo
nieuczciwe. Jeśli Mateusz zarzucał coś Thiago, to mógł powiedzieć mu o tym
prosto w twarz. Skoro jednak tego nie zrobił, to najwidoczniej kłamał. Z
ogromnym bólem i wyrzutem spojrzałam w jego oczy.
- Myślałam, że nigdy nie
zagrasz w taki podły sposób - warknęłam, zrywając się z miejsca. Przeniosłam
się do kuchni, usiadłam przy stoliku i ponownie ukryłam twarz w dłoniach.
Mateusz nie przyszedł w ślad za mną. Najwyraźniej chciał, bym wszystko
przemyślała w samotności, podczas gdy ja nie widziałam tu nic, nad czym bym się
mogła zastanawiać. Co z tego, że Thiago się zmienił? Ja zaobserwowałam w nim
dużą zmianę od początku naszej znajomości. Nie należał do tych nieczułych
ludzi, którzy poświęcają całe noce na planowanie, jak najmocniej zranić
drugiego człowieka. Było w nim dużo ciepła oraz miłości. Pojawiał się wtedy,
kiedy go potrzebowałam. Rozumiał mnie i jako jeden z nielicznych poznał powód,
dla którego zdecydowałam się na tą pracę. Stwierdził, że studia zagraniczne to
istotnie dobra inwestycja w przyszłość i takiej szansy marnować nie powinnam.
Westchnęłam w zadumie nad
kubkiem herbaty. Thiago uwiódł mnie całym sobą w przeciągu zaledwie kilku
tygodni. Pamiętam, jak tej nocy, kiedy do mnie przyszedł, starałam się odtrącić
od siebie wszelkie uczucia, udawać sama przed sobą bezduszną, nieczułą kobietę.
Violas przełamał ten mur - niszczył wszystkie blokady, jakie stawiałam na
drodze do swojego serca, swoim dotykiem, ciepłym słowem i oddechem, całym sobą.
Nawet teraz potrzebowałam być blisko niego. Zerwałam się z miejsca i żwawym
krokiem ruszyłam do przedpokoju, gdzie rzecz jasna dopadł mnie Mateusz.
- Luśka, nie idź do niego.
- To na serio nie jest
twoja sprawa, co robię z własnym życiem.
Z kieszeni wyciągnęłam
telefon i napisałam do Violasa, że powinnam pojawić się u niego w przeciągu
kilku minut. Gdy dotarłam na miejsce, czekała już na mnie czekolada, butelka Carlo Rossi i ciepłe miejsce w łóżku
obok Portugalczyka oraz on sam we własnej osobie.
- Nie chciałem cię skłócić
z kuzynem - powiedział skruszony. Wzruszyłam obojętnie ramionami.
- Nie potrafi uszanować
moich decyzji, to niech się wypcha. Ja mu się w życie prywatne nie wtrącam -
odparłam, wsuwając się pod kołdrę. - Na dobrą sprawę też mogłabym przyczepić
się do ilości panienek, które ostatnio przewinęły się przez jego mieszkanie.
Thiago pokręcił głową, a
szeroki uśmiech nie schodził z jego ust. Jak można być aż tak idealnym?! Tej
uwagi na głos jednak nie wypowiedziałam. Nie byłam w nastroju do prawienia
komplementów. Ciekawe, czy on zdawał sobie sprawę z tego, jak działa na
kobiety. A przynajmniej na mnie. Chyba byłam w nim zakochana po uszy.
- To co? Kontynuujemy? -
zapytał z figlarnym błyskiem w oczach. Zarumieniłam się i przylgnęłam do niego,
głaszcząc czule dłonią jego policzek. Po tych wszystkich wydarzeniach nie
miałam ochoty na seks. A przynajmniej nie w tej chwili.
- Chyba jestem już zmęczona
- szepnęłam mając nadzieję, że słowa te nie będą powodem do kolejnego ataku
płaczu. Natychmiast więc przeszłam do tłumaczenia się: - Thiago, seks jest z
tobą cudowny i gdyby nie okoliczności...
Portugalczyk zamknął moje
usta pocałunkiem. Wyglądało na to, że odmowa nie wchodzi w grę. Z każdą
sekundą, z każdą kolejną pieszczotą coraz mniej mi to przeszkadzało. Zamiast
myśleć o Mateuszu, jego przekonaniach i nieudanej próbie ocalenia mnie przed
tym, co jest dla mnie dobre, skupiałam się na Violasie i jego niezaprzeczalnych
umiejętnościach doprowadzania kobiet do jęków. Nikt nam już nie przeszkadzał.
Thiago mieszkał sam, z czego oboje byliśmy zadowoleni. Jeszcze tylko nam
brakowało tu jakiegoś ględzącego i prawiącego morały siatkarzyny. Jasne.
Było idealnie. Trafiłam do
swojej bajki, w której książę okazuje się być rycerzem w lśniącej zbroi gotów
wybawić wybrankę z każdej opresji. Z samego rana zjawił się w sypialni ze
śniadaniem. Gorące kakao i tosty z dżemem truskawkowym. Nie mogłam już dłużej
się powstrzymywać, a te dwa słowa jakoś tak same się wypowiedziały.
- Kocham cię.
Eh, mam niejasne przeczucie, że już wkrótce ten idealny związek legnie w gruzach.
OdpowiedzUsuńMyślę podobnie jak w komentarzu wyżej. Coś musi być w tym nie tak, bo inaczej Mateusz nie ostrzegałby Luśki.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy.
Pozdrawiam. : )
Zamiast tak narzekać, Mateusz powiedziałby jej wprost o co kaman,a nie ukrywa przed swoją kuzynką prawdę. Myślę, że te dwa słowa na koniec dużo zmienią, bo nie uwierzę, że i Portugalczyk ją kocha...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Boję się, że Luśka pożałuje tego co powiedziała... Że książę z bajki ucieknie... Mateusz na pewno chce dobrze, ale i tak mu się to nie uda. Chyba będzie bolało :)
OdpowiedzUsuńNa razie jest idealnie, ale coś mi się wydaje, że już niedługo się to zmieni. Mateusz skoro już zaczął temat to mógłby go skończyć i powiedzieć o co mu chodzi. Dziewczyna się zakochała a znając życie będzie musiała cierpieć przez jakiegoś dupka. Ale obym nie miała racji. Pozdrawiam i do następnego :)
OdpowiedzUsuńNa miejscu Luśki też bym się nieźle wkurzyła, ale Mateusz pewnie chce dla niej dobrze, choć ona o tym nie wie. Choć z drugiej strony Thiago mógł się przecież rzeczywiście zmienić. No cóż, to czekamy jak Portugalczyk zareaguje na te dwa magiczne słowa c;
OdpowiedzUsuńCzemu ja mam wrażenie że te dwa słowa zgubią Luśkę i do tego popsują jej fajną relację z Thiago. Ja akurat jestem z tych ludzi które uważają że w życiu warto spróbować wszystkiego wiec i znajomość która zaczyna się od seksu jest dla mnie ok. Nie wiem co mam myśleć o Portugalczyku, z jednej strony w oczach dziewczyny jest ideałem, ale ideały nie istnieją, niech kobiety sobie to wmawiać przestaną. Tak jak nie ma idealnej kobiety, nie ma i idealnego faceta. martwi mnie to że o Thiago chodzą pogłoski że łamacz serc, że za nic ma uczucia innych. Cóż myślę ze on się dobrze kryje, nie wierzę w jego nagłą przemianę. Zaskoczyła mnie stanowczość Mateusza, może i było to chamskie, ale skoro martwi się o kuzynkę to chyba jednak miał do takiej reakcji prawo
OdpowiedzUsuńMateusz chce dla Luśki dobrze, martwi sie o nią. Zna Violasa dłuzej i chyba wie do czego jest zdolny. Jestem ciekawa jak Thiago zareaguje na wyznanie dziewczyny:)
OdpowiedzUsuńnie, nie, nie, wszystko Luśka możesz robić, tylko nie kochać, nie, ;(
OdpowiedzUsuńZnając życie to Violas po usłyszeniu tych słów spieprzy w podskokach, tak na moje. Malina się troszczy, bo co ma robić, chce oszczędzić jej cierpienia po prostu.
OdpowiedzUsuńNie ma idealnego człowieka. A to, że jej wydaje się iż Violas jest idealny może być to tylko gra z jego strony. Eh nie wiem w sumie co o tym myśleć. Mateusz nie zareagował tak bez powodu. Musi coś wiedzieć na jego temat i nie chce aby Luśka cierpiała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:*
malinka to niech się lepiej nie wtrąca. sam święty nie jest.
OdpowiedzUsuńja mam nadzieję, że Violas nie ucieknie z powodu tego wyznania.
iśka
Oho, te dwa piękne słowa chyba rozpętają wojnę. Thiago może i kochanek idealny, ale do trwałych związków w moim mniemaniu to on się nie nadaje. Czyżby Mati miał rację? Czyżby Violas nie był odpowiednim partnerem dla Luśki? Hm, w seksie tak, ale w miłości nie.
OdpowiedzUsuńMateusz wie cos ważnego i jest idiotą skoro nie powiedział tego głośno!
OdpowiedzUsuńNo chyba, że Violas też coś poczuł, nie tylko pożądanie!